Posiadacze kredytów walutowych, mają wiele powodów do zmartwień. Zwłaszcza ci, którzy zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich w czasach, gdy waluta ta była bardzo tania (w 2008 roku, jeden frank kosztował poniżej 2 zł). Dzisiaj za jednego franka musimy płacić powyżej 4 zł, więc różnica jest bardzo duża. Albowiem aby kupić walutę na spłatę raty, kredytobiorcy muszą zapłacić o wiele więcej złotówek, niż miało to miejsce w momencie zaciągania kredytu. Dlatego każdy kredytobiorca szuka wszelkiej okazji, by na spłacie raty zaoszczędzić, gdyż nawet niewielkie oszczędności w skali roku, stają się sporą sumką.
W roku 2011 pojawiała się szansa, aby każdego miesiąca posiadaczom kredytów walutowych, każdego miesiąca zostawało w portfelu sporo pieniędzy. Albowiem zgodnie z ustawą z 16.08.2011 roku, banki zobowiązane są do umożliwienia swoim klientom dokonywania spłaty rat bezpośrednio w walucie, w której kredyt został udzielony. Przed wejściem w życie ustawy antyspreadowej, kredytobiorcy musieli wpłacać na konto w banku złotówki, a bank przeliczał je na walutę według własnego kursu. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że kurs ten był bardzo niekorzystny dla klientów, natomiast bankom przynosił spore zyski. Gdy klienci mogli spłacać ratę walutą kupioną w dowolnym miejscu, koszt miesięcznej raty znacznie się obniżył.
Jak łatwo się domyśleć, kredytobiorcy bardzo chętnie zaczęli korzystać z danej im opcji. Najczęściej kupowali je w kantorach stacjonarnych, gdzie kursy walut są o wiele korzystniejsze niż w bankach. Dzisiaj, mają oni jeszcze jedną opcję. Są nią kantory internetowe, które kilka lat temu pojawiły się w naszym kraju. Ich kursy są jeszcze lepsze niż w kantorach stacjonarnych, a co więcej, mogą one za kredytobiorcę dokonać spłatę raty. Jak to wygląda w praktyce? Wszystko jest bardzo proste. Po pierwsze w wybranym przez nas kantorze internetowym musimy otworzyć sobie rachunek. Następnie, musimy do kantoru przekazać harmonogram spłat naszego kredytu. Dzięki temu, kilka dni przed nadejściem terminu raty (zwykle od 3 do 7), kantor drogą mailową poinformuje nas, że zbliża się termin raty i jaką kwotę powinniśmy przesłać na konto w kantorze walutowym. Zwykle jest to kwota do 10% wyższa niż wynosi obecny kurs, gdyż kantor bierze pod uwagę fakt, że może się on zmienić. Gdy kredytobiorca wpłaci złotówki, zostaną one zamienione na walutę w której mamy kredyt i przelane na spłatę naszego kredytu. Wszystko odbędzie się na czas, więc na pewno nie będzie opóźnień w spłacie zadłużenia. Po transakcji, kantor poinformuje kredytobiorcę o spłacie i przekaże pozostałe na koncie pieniądze na rachunek kredytobiorcy lub za jego zgodą pozostawi je na rachunku w kantorze, przez co w następnym miesiącu kredytobiorca będzie musiał przelać mniejszą sumę. I tak sytuacja powtarza się co miesiąc, aż do całkowitej spłaty zadłużenia lub do odwołania zlecenia.
Ile można na takim zleceniu zaoszczędzić? Bardzo łatwo to policzyć. Przyjmijmy, że klient spłaca miesięczną ratę w wysokości 400 franków. Kurs kupna franka w banku PKO BP wynosi obecnie 4.1924 zł. Kupując więc 400 franków w tym banku, musimy zapłacić na ratę 1 676.95 zł. Natomiast jeżeli kupimy walutę potrzebną na spłatę zadłużenia w kantorze internetowym Cinkciarz, gdzie kurs franka to 4.0790, wydamy na nią 1 631.6 zł. Różnica pomiędzy bankiem i kantorem, wynosi więc 45.35 zł. Jeżeli przyjmiemy, że każdego miesiąca zaoszczędzimy taką samą kwotę, to w ciągu roku na naszym koncie zostanie 544.2 zł. A jeżeli założymy, że kredyty są średnio przyznawane na okres 25 lat, więc łączna zaoszczędzona kwota to 13 605 zł. Na pewno jest to kwota, po którą warto się „schylić” i zlecić spłatę raty w kantorze internetowym. Tym bardziej, że nie jest to sprawa zbyt skomplikowana i każdy spokojnie sobie z tym poradzi.
