Z japońskiej giełdy kryptowalut Coincheck, w ubiegłym tygodniu skradziono sporo kryptowalut – taką informację podała agencja Reuters. Chodzi dokładnie o walutę NEM. Jak podaje giełda, hakerzy włamali się do portfela w którym była przechowywana kryptowaluta i następnie przelali ją na swoje konta. Straty obliczane są na około 532 mln dolarów.
Jak podają eksperci, jednym z powodów kradzieże, było bardzo słabe zabezpieczenie waluty. Nie była ona przechowywana w tzw. zimnym portfelu, który nie ma połączenia z Internetem, ale w tzw. gorącym portfelu, który ma połączenie z siecią internetową. Błąd ten wykorzystali hakerzy, włamując się do Giełdy. Jak przyznała sama Giełda, nie stosowała ona także systemu wielopodpisowego, co dodatkowo zabezpiecza klientów.
Nadzorująca japoński rynek papierów wartościowych Agencja Usług Finansowych, żąda teraz od zarządzających Giełdą Coincheck, specjalnego raportu, który ma być gotowy do 13 lutego 2018. Według Agencji, w raporcie powinny znajdować się też środki bezpieczeństwa, jakie Giełda zamierza w przyszłości wprowadzić. Oddzielne śledztwo prowadzone jest także przez miejscową policję.
Jak powiedział dyrektor Giełdy Coincheck, jak do tej pory skradziona waluta nie została jeszcze spieniężona i jest namierzana. Zapewnił on też, że Giełda będzie chciała zrekompensować klientom ich starty (prawdopodobnie w 90%).
Kradzież kryptowalut z Giełdy Coincheck, nie jest pierwszą, jaka miała miejsce w Japonii. W 2014 roku, z Giełdy Mt.Gox, skradziono 850 tyś bitcoinów, które w tym czasie warte były 480 mln dolarów.